Dziennik Planetarny #4;09032014;PKW:40
Ostatnimi dniami starałem się uciec w pracę. Czas mija tutaj powoli a niewielkie słońce bardzo długo wędruję po "płaszczyźnie gwiazd". Wszystko to przekłada się na urodzaj i wielolistność tutejszych drzew. Powietrze natomiast jest wycieńczające. Bardzo dużo tlenu. Czuje jak spala mnie od środka. Może się przyzwyczaję. Jeśli nie, będę musiał zażyć jakieś suplementy ograniczające przenikanie płuc. Właśnie. Zastanawiałem się ostatnio, jak to jest, że pomimo tylu lat świetlnych, nasze ciała zbudowane są bardzo podobnie, te same humanoidalne kształty, podobne organy, może nie poukładane tak samo ale spełniające podobne funkcje. Te same zmysły, oprócz czulszych, u nas, receptorów magnetyzmu i odrobinę węższego spektrum widzenia kolorów. (do tych kolorów to przydałyby się nakładki, bardzo poprawiłyby analizę estetyki). Jesteśmy tacy sami, o Absolucie, cóż za zbieg okoliczności.
Może trochę wyolbrzymiam przez ten tlen. Może po prostu tak musi być, bo tylko taka kolejność pojawiania się organów, w trakcie ewolucji, sprawdza się w doprowadzeniu gatunku tak daleko w rozwoju. Tak daleko, aż do gwiazd. A może to przypadek i wokół mnie mieszka jeszcze czterdziestu innych poprzebieranych obcych, z których połowa jest podobna do owadów, a słyszałem, że są takie jednostki. Cywilizacje czteronogich ptaków o zielonej skórze, żywiące się w połowie jak rośliny a w drugiej połowie jak zwierzęta. Wiele jest tej magicznej menażerii w znanym nam wszechświecie. Nie czas teraz, żebym sobie o tym przypominał.
Chciałem poruszyć bardzo istotny temat. Mieszkam sobie w małym, przytulnym mieszkanku zbudowanym z prostokątnych pokoi. Średnią, znośną temperaturę, utrzymuję tutaj dzięki wielkim piecom z kamiennych kafli, zasilanych energią produkowaną daleko poza miastem poprzez spalanie węgla lub gazu, dokładnie nie wiem. Te podgrzewacze, nie powiem, robią wrażenie. Słyszałem, że u nas też kiedyś ktoś miał taki pomysł ale jakoś nie przeszedł. Stawialiśmy na solidną izolacje oraz krótko działające, potężne radiatory. Cała przestrzeń mieszkalna jest, jak by to ująć... Spoko.
Wysokie sufity, jak w domu. zimna woda z dziwnych obrotowo-kurkowych kranów, pachnie nieokreślonymi minerałami, preferuje pić ją po przegotowaniu, ale może jestem zbyt wrażliwy.
Głęboka wanna (nie potrafiłem dojść do etymologii tego słowa) służy do obmywania ze skóry nadmiaru ulicznych osadów, pyłu, piachu czy opadów deszczu bogatych w metale ciężkie. Wynalazek mało praktyczny i wygodny, ale swoją rolę spełnia: nie pozwala podłodze się zmoczyć.
Kuchnia, będąca miejscem, w którym przygotowuje się posiłki, jest wyposażona w najbardziej przemyślany sposób. Gaz do kuchenki prowadzi rurkami. kuchenka potrafi podgrzać posiłek palącym się gazem a przy użyciu lodówki, pokarm pozostaje zimny, przez co psuje się dłużej. Prostota i doskonałość.
No nic to, praca goni. Mam nadzieję wkrótce wrzucić kolejny artykuł a tymczasem dorzucam szkic mojej ręki na tle ściany. Ciężko rysuje się tak skomplikowane struktury.
Stan
pożywienia oraz innego zaopatrzenia na dzień dzisiejszy: bez obaw o
przyszłość. Stan emocjonalny mój RzeglaX[E012]: Niedookreślenie pozytywny.
Sygnatura kosmiczna pracownika naukowego RzeglaX[E012] - E012;729468:FRU

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz